Przypalanie zielonego króliczka, sprawdzanie wytrzymałości oczu misia, zrzucanie dinozaura z wysokości, albo moczenie go w wodzie przez trzy doby – tak pracuje się w jedynym w kraju lubelskim Specjalistycznym Laboratorium Badania Zabawek.
– Każdy mówi, że te zabawki są „biedne”, ale my nie robimy nic innego, niż to, co mogą z nimi zrobić same dzieci – zastrzega Anna Kozak, chemiczka, która pracuje w jedynym w Polsce, Specjalistycznym Laboratorium Badania Zabawek w Lublinie. W laboratorium, które jest częścią Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej jeszcze kilka lat temu badano żywność. Sześcioosobowy personel, w skład którego wchodzą chemicy i technolodzy żywności musiał się dokształcić i zająć zupełnie nową działalnością. Specjalistycznego sprzętu, który do badania zabawek jest niezbędny, w większości do tej pory w ogóle w Polsce nie było. Urządzenia wykonano więc na zamówienie.